niedziela, 15 listopada 2015

Załamunio ...

Witam Was w poniedziałkowy poranek... U mnie załamka jak w tytule. Cały weekend załamania diety, obżarstwa i lenistwa. Powoli zaczynam powątpiewać w to, czy kiedykolwiek mam szansę się zmienić?!


Wszystko zaczęło się oczywiście już w piątek, kiedy to od mojej pani doktor usłyszałam słowa "proszę się teraz na siłę nie odchudzać, bo najpierw musimy porobić wszystkie badania". Nie opowiadałam Wam jeszcze o moich problemach ze zdrowiem, ale to może innym razem. Generalnie skupmy się na tym stwierdzeniu... Oczywiście mój obtłuszczony do granic możliwości mózg od razu zapodał temat "mogę jeść", "przecież lekarz nie kazał dietować, to trzeba żreć"... Resztkami zdrowego rozsądku powstrzymałam się od obżarstwa w piątek. To i tak duże osiągnięcie jak na mnie:) Ale od soboty rana było już tylko gorzej i gorzej. Przyjechali Teściowie, nagotowałam obiadu i żarłam jak dzik...
Na efekt tego postępowania nie trzeba było długo czekać... W niedzielę zaczął się postępujący dół, deprecha, żal, wyrzuty sumienia... Dwa tygodnie trzymania ćwiczeń, diety i wszystko poszło się ..../tttttttiiiiiiiii/:) 

Powiedzcie jak zacząć? Jak się nie poddać?

Na koniec pozostawiam pewien cytat, który chociaż trochę mnie podnosi na duchu...


1 komentarz:

  1. Mój mózg też tak od razu wszystko odbiera. Nie martw się. Spróbuj jeść racjonalnie. Jak będziesz potrzebować wsparcia daj znać.

    OdpowiedzUsuń